19 lutego 2010, 15:28
Widze,ze naprawde dlugo nic nie pisalam,a dzialo sie duzooooo.Wracam,bo jak tak sobie popisze,to mi lzej.Wiec tak ... nie rezygnuje z mojego kochanego,bo rzeczywiscie nie bede miala juz nic.Nawet wiecej.Wracam do poprzedniego planu.Chyba juz dojrzalam do podjecia tej decyzji.Zdalam sobie sprawe,ze jesli nic nie zmienie,zycie przecieknie mi miedzy palcami,Ucieknie tak jak do tej pory uciekalo.Teraz juz wiem,ze musze postawic gruba kreche pod tym co bylo i zaczac od nowa.Tego co bylo nie da sie wyciac z pamieci,ale chce zeby znalazlo swoje miejsce w przeszlosci.Zeby ciagle nie wracalo i nie przeszkadzalo mi,nie wzbudzalo wciaz tych emocji.Zebym mogla zyc normalnie,a nie zadreczac sie.
Wracam,wracam do kraju.Jeszcze troche,musze dokonczyc kurs-bo znowu sie zapisalam haha.Ale w maju powinnam juz go zakonczyc.Przerazala mnie mysl,jak ja sobie poradze,ale przeciez dam rade.Wyjezdzajac z kraju bylam odpowiedzialna za siebie i za dzieci.Dzieci sa juz dorosle.Wychowalam ich jak potrafilam najlepiej,a teraz czas pomyslec o sobie.Powiem szczerze,ze bez pomocy kochanego chyba bym sie nie odwazyla,ale powiedzial,ze mam sie nie martwic,ze we wszystkim mi pomoze.Pomoc moze,ale nie chce byc od niego zalezna.Od nikogo juz nigdy,nigdy.Chce miec swoje zycie i miec jego.I kiedy bedzie,bedzie zawsze swieto.Wystarczy mi malutkie mieszkanko,ale bede w nim szczesliwa.Nikt mi bedzie mowiel co mam robic i kiedy.Juz bym chciala,juz .....