Archiwum lipiec 2009


Pogubilam sie
Autor: sarenka45
13 lipca 2009, 10:37

Pogubilam sie juz we wszystkim.Zaczne od tego,ze po powrocie nie potrafie wejsc w swoje stare "ramki "z przed wyjazdu.Snuje sie po domu bez sensu,bez zadnego celu.Do tego moja rozmowa z NIM.Powiedzial,ze kocha mnie bardzo,bardzo,ze jestem kobieta na ktora czekal cale zycie,ale boi sie.Boi sie,ze nie bedzie potrafil dac mi tego co chcialby mi dac,ze nie potrafi sie zmienic,a jest pracocholikiem.Dla niego praca do pasja.Wciaz szuka nowych wyzwan.Nie wiem co mam myslec.Spytalam czy chce zerwac nasza znajomosc,nasz romnas,czy mam zapomniec?Odpowiedzial,ze nie,nie chce tego.Wiec czego chcesz czlowieku????? Ilez mozna karmic sie marzeniami,wspominac wspolne chwile.... Tak to jest piekne i pozwala przezyc rozlake,trudne chwile,ale jak dlugo?Ja chce miec to na co dzien,Chce co dzien byc szczesliwa.Czy nie jest mi to dane?Czy juz nic i nigdy nie wyjdzie mi w tym moim cholernym zyciu?

Teraz powrocily rowniez mysli,ze nawe jako matka nie potrafilam sie sprawdzic,ze nawet tego nie umialam.Corka ponad pol roku juz sie nie odzywa i ma do mnie pretensje od lat.Ze moglam wczesniej pamietac,ze ja mam.Od obcych ludzi czasami dowiem sie co u nich slychac,ze ziec nie tak dawno mial powazna operacje.Nie potrafie tego zrozumiec.przeciez ja zawsze zylam dla dzieci,czesto zapominajac o sobie,one byly dla mnie najwazniejsze.I byc moze to byl moj blad.Ale jak to teraz naprawic,jak zmienic?

Czuje sie taka niechciana,niepotrzebna nikomu....

Bez tytułu
Autor: sarenka45
04 lipca 2009, 21:38

Nie wyrobie kiedys.Staram sie byc spokojna,dla samej siebie,nie dla niego.Ale te jego glupie pytania ....  Ja odpowiadam tez glupio i zaczyna sie ....  Dzis mowie - trzeba podlac,tak sucho jest.A on - gdzie,na ogrodzie? Nie w domu !!!!! I sie zaczelo ,ze ja to nawet prostej odpowiedzi nie potrafie dac,tylko glupio gadam itd.Brak slow.I caly czas walka z jego niechlujstwem.Mowie - dawaj te spodnie do prania.Brudne jak cholera,a ty w nich lazisz,nawet na ulice.Ale,wcale nie sa takie brudne,a zreszta zaraz bede gotowal,to po co czyste.No cholera jasna,ja nie kazalam mu garnituru zakladac !!!!!! Dobija mnie to wszystko.

Ale mam nadzieje,ze jeszcze troche.Choc nie wiem juz sama.Chce,ale boje sie.Boje sie nowego,nieznanego.Wyjezdzajac stad,tak duzo ryzykuje.Wiem,tak dalej nie da sie zyc.A jak mi z moim ciachem nie wyjdzie???? Zycie,takie na co dzien to co innego jak spotkania,maile,telefony.

Czytalam wczoraj i dzis notatki,bloga jednej z nas,tutaj.Podobne problemy,podobna milosc,rosterki,brak zrozumienia.... Czasami jak czytalam co Ona pisze,mialam wrazenie,ze czytam o sobie.Ona sie zdecydowala i odeszla.Zaczyna nowe zycie.A ten ukochany wspiera ja jak moze.Czy i moja historia skonczy sie podobnie????Wierze w to.

Wrocilam
Autor: sarenka45
03 lipca 2009, 18:06

Wrocilam juz jakis czas temu,ale musialam poukladac sobie wszystko i dojsc po "wolnym "do siebie.Wyjazd wlasciwie byl udany.Moze nie tak jak myslalam,ale ...  Spotykalam sie ze znajomymi,przyjaciolmi.Wreszczie bylam usmiechnieta,radosnA.z NIM nie moglismy widywac sie tak bysmy chcielie,jak planowalismy.Wyszly nieoczekiwanie pewne sprawy.Wkurzylam sie najpierw,ale jak na spokojnie przemyslalam,to mi przeszlo.Ile ON ma cierpliwosci,zeby mi tlumaczyc wszystko po kilka razy hahaha.Te chwile,ktore spedzilismy razem.....Cudownie i tyle.Reszte zachowam dla siebie.A to tornado,to oczywiscie sprawy w domu,maz....  Nie dal mi o sobie zapomniec,oj nie.Ten czlowiek potrafi wyprowadzic mnie z rownowagi nawet na odleglosc,jednym glupim telefonem.Gdyby nie sprawy,ktore musze tu jeszcze dokonczyc,to chyba bym zostala.Kilka dni przed powrotem,na mysl,ze zaraz bede wracac normalnie sie poplakalam.A teraz,teraz staram sie i chyba jakos mi to wychodzi,myslec pozytywnie,wiec moze w ten sposob przyciagne pozywtywne wydarzenia.Ponoc wiara czyni cuda,a ja staram sie jej pomoc.